co nas tak zawsze gna.<br>Przemgleni, przetopieni, w bezmiarach się złocimy,<br><orig>Przezrocząc</> się, <orig>obłocząc</>, jak puchy i jak dymy,<br>Rozsiani, rozłączeni, nie licząc własnych dni,<br>Spijamy miłość słońca za to, że w nas tak lśni.<br>Płyniemy w przestwór niemy, mijamy gwiazdozbiory,<br>Jak plamy bezcielesne, jak <orig>przeziew</> snu i zmory -<br>Tak zżyliśmy się z niebem, że znając nieba kres,<br>Po białych rękach Boga spływamy na kształt łez,<br>I znów się mgłą stajemy, i mgłą jesteśmy wszędzie,<br>I tak nam dobrze, dobrze, że lepiej już nie będzie.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>PRZEPOWIEDNIA</><br>Nieruchome, bezsilne świece<br>Dogasają w żałobnym niebie.<br>Gdy dogasną - w ich świat odlecę<br>I zostawię