się nieco w bok i jakby zbliżył. Wciąż jeszcze <br>był to kształt nierozpoznawalny.<br><br>Leżący bez tchu Awaru wiedział, że wystarczyłoby <br>teraz podpełznąć o długość kilku dłoni, <br>aby przebić wzrokiem czarną mgłę i poznać tajemnicę, <br>ale nie drgnął nawet. Czuł chłód w całym <br>ciele i bezwład ogarniający ręce i nogi.<br><br>Miękkie łapki muskały jego stopy, kolana, boki, ramiona. <br>Nie było to już jedno tylko zwierzątko, ale cała ich <br>gromada. Coraz śmielsze, opierały się o Awaru i przeskakiwały <br>przez jego wyciągnięte nogi. Czuł już nie tylko muśnięcia, <br>ale nieustający ciepły dotyk wielu drobnych ciał, które <br>otaczały go ze wszystkich stron, próbowały wciskać <br>się