warczą samochody. Kto raz <br>dotknął filozofi, jest zgubiony, <br>nie uratuje go wiersz, zawsze <br>pozostanie nie dająca się obliczyć <br>reszta, żal. Kto raz poznał szalony <br>bieg poezji, nie zazna więcej <br>kamiennego spokoju rodzinnej prozy, <br>gdzie każdy rozdział jest gniazdem <br>jednej generacji. Kto raz żył, nie <br>zapomni zmiennej przyjemności pór <br>roku, nawet łopiany będą mu się <br>śniły i pokrzywy, pająki niewiele <br>brzydsze od jaskółek. Kto raz zetknął <br>się z ironią, będzie parskał śmiechem <br>podczas wykładu proroka, kto raz <br>modlił się nie tylko suchymi wargami <br>zapamięta obecność dziwnego echa <br>idącego od którejś ze ścian. Kto raz <br>milczał, nie będze chciał mówić <br>przy deserze, kogo