Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
za życie? Panowie, proszę wstać! Jestem głodny... Pójdziemy coś zjeść... Porozmawiamy... Adamczyk, ubieraj się!

Nazajutrz pojechaliśmy z Jurczenką do Warszawy, gdyż ojciec chciał naradzić się z matką.

I znowu zaczęły się ciotki, ciotki, ciotki...

Krysia powiedziała mi w sekrecie, że matka często po nocach płacze, że miała ciężki atak kamieni żółciowych, ale nie pisała o tym, żeby nie martwić ojca.

- A głupiemu Antkowi w głowie się przewróciło - dodała szeptem. - Powiedział mi, że wuj Benedykt trzyma tatusia z łaski... i że dlatego muszę go słuchać...

Kazio przyjaźnie poklepywał mnie po ramieniu i czytał na głos "Muchę".

Kiedy ja w Polsze był cenzorem
za życie? Panowie, proszę wstać! Jestem głodny... Pójdziemy coś zjeść... Porozmawiamy... Adamczyk, ubieraj się!<br><br>Nazajutrz pojechaliśmy z Jurczenką do Warszawy, gdyż ojciec chciał naradzić się z matką.<br><br>I znowu zaczęły się ciotki, ciotki, ciotki...<br><br>Krysia powiedziała mi w sekrecie, że matka często po nocach płacze, że miała ciężki atak kamieni żółciowych, ale nie pisała o tym, żeby nie martwić ojca.<br><br>- A głupiemu Antkowi w głowie się przewróciło - dodała szeptem. - Powiedział mi, że wuj Benedykt trzyma tatusia z łaski... i że dlatego muszę go słuchać...<br><br>Kazio przyjaźnie poklepywał mnie po ramieniu i czytał na głos "Muchę".<br><br> Kiedy ja w Polsze był cenzorem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego