Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
rozkwitał.
Wzięła Wiktora pod rękę i powiedziała:
- Pójdziesz do Andrzeja? Chciałabym pójść z tobą. Nie możemy go zostawić samego.
Po pogrzebie wyszli razem z cmentarza. Udało się im złapać wolną taksówkę.
Andrzej był opanowany i uroczysty. W jego mieszkaniu czyjaś życzliwa ręka zaprowadziła porządek i ład. W wazonie stały świeże żonkile. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. To sąsiadka, pani Rysicka, podała tacę z termosem:
- Panie Andrzeju, zaparzyłam kawę. To panu dobrze zrobi.
Po tych słowach usunęła się dyskretnie. Andrzej bezradnie trzymał tacę i rozglądał się po pokoju.
Anna wzięła od niego termos, przyniosła z kuchni filiżanki i nalała kawę
rozkwitał.<br>Wzięła Wiktora pod rękę i powiedziała:<br>- Pójdziesz do Andrzeja? Chciałabym pójść z tobą. Nie możemy go zostawić samego.<br>Po pogrzebie wyszli razem z cmentarza. Udało się im złapać wolną taksówkę.<br>Andrzej był opanowany i uroczysty. W jego mieszkaniu czyjaś życzliwa ręka zaprowadziła porządek i ład. W wazonie stały świeże żonkile. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. To sąsiadka, pani Rysicka, podała tacę z termosem:<br>- Panie Andrzeju, zaparzyłam kawę. To panu dobrze zrobi.<br>Po tych słowach usunęła się dyskretnie. Andrzej bezradnie trzymał tacę i rozglądał się po pokoju.<br>Anna wzięła od niego termos, przyniosła z kuchni filiżanki i nalała kawę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego