Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 25
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1980
ponad dwieście. Na sto dwadzieścia! To lekarz mówi, ja panią odwiozę karetką. Panie doktorze, mnie? Poradzą sobie na pewno. Tak.
Owszem, nie rezygnuje z przyjemności. Kiedyś koleżanka przyniosła przepis na ciastka w oparciu o marchew. To jest tak: 30 dekagie mąki, 20 dekagie marchewki tartej bardzo drobno. Margaryny na wyczucie. A do mąki proszek. - łyżeczka proszku. Bez jajka. Teraz: zagnieść szybko ciasto. Rozwałkować na grubość, kroić w kwadraty, smarować powidłem i poskłaniać.
- Myśmy to brały z punktu widzenia oszczędności. Nam bardzo smakowało.
Pełnia życia? Nie wtedy, jak się coś dzieje. Jeszcze byłoby mało. Dopiero zdarzenie, które ją poruszy. Wywoła przeżycie. I dopiero
ponad dwieście. Na sto dwadzieścia! To lekarz mówi, ja panią odwiozę karetką. Panie doktorze, mnie? Poradzą sobie na pewno. Tak. <br>Owszem, nie rezygnuje z przyjemności. Kiedyś koleżanka przyniosła przepis na ciastka w oparciu o marchew. To jest tak: 30 &lt;orig&gt;dekagie&lt;/&gt; mąki, 20 &lt;orig&gt;dekagie&lt;/&gt; marchewki tartej bardzo drobno. Margaryny na wyczucie. A do mąki proszek. - łyżeczka proszku. Bez jajka. Teraz: zagnieść szybko ciasto. Rozwałkować na grubość, kroić w kwadraty, smarować powidłem i poskłaniać. <br>- Myśmy to brały z punktu widzenia oszczędności. Nam bardzo smakowało. <br>Pełnia życia? Nie wtedy, jak się coś dzieje. Jeszcze byłoby mało. Dopiero zdarzenie, które ją poruszy. Wywoła przeżycie. I dopiero
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego