paczkę papierosów. - O, jest prawo jazdy! - rzucił okiem na dokument i powiedział: - To sierżanta Nowickiego. Nawet go znam! Pan Marian rozejrzał się dokoła i konfidencyjnie szepnął:<br>- Ale ja mam lekarstwo na tę, jakżeś to pan rzekł, "biegunkę". Wypróbowane!<br>- Węgiel drzewny? - spytał sierżant z ironicznym uśmiechem. - Wziąłem już, ale nie pomogło. <br>- A tam, węgiel! Coś lepszego! <br>- Co takiego?<br>- A nie powiesz pan nikomu?<br>- Jak mnie to wyleczy, to, choćby mnie mieli żywcem posiekać, nie powiem! Palacz wstał, minął ognisko i wszedł w krzaki. Rozchylając gałęzie, szybko szedł prosto ku blaszanemu kontenerowi. Dotarłszy do niego, zrzucił zeń siatkę maskującą i otworzył boczne drzwiczki. Z