biegły zdradzie!<br>Chcesz mnie ty zniszczyć gadką wredną?!<br>Poczekaj, wiem ja też niejedno!<br>A tyś to nie kradł, skurwysynu?!<br>A kto handelek miał benzyną?<br>A inne twe żydowskie kanty,<br>co hańbią polskie amaranty?!<br>Gdyś sprzedał z magazynu buty,<br>to przyleciałeś cały struty<br>i tylkoś jęczał wciąż, a jakże:<br>Inspekcja jest! Ach, ratuj, szwagrze!<br>A szwagrem mym on jest z tej racji,<br>że w Święto Wojska, po kolacji,<br>rżnęliśmy razem Felkę Pawian...<br>Tu urwał nagle, bo patafian<br>się po niewczasie zorientował,<br>jak strasznie głupie wyrzekł słowa,<br>gdyż Buc Felicja, żona Zdzicha,<br>zwana też Pawian lub Rżnij-Kicha,<br>od pięciu miechów już bez