pierwszy. Jak się masz, Dominiko, rzeczna rusałko...<br><br>Adam gryzł źdźbło trawy; leżał z zamkniętymi <br>oczami w swojej zielonej niszy, gdyby nie ruch warg i rozhuśtanie <br>łodygi, Dominika pomyślałaby, że usnął. W krzakach <br>nad nimi zaszeleściło, usłyszała skowyt i krótkie <br>szczeknięcie, to Warcek, ciekawe, czy i dziadek tam jest. <br>Musi opowiedzieć Adamowi o swoim pierwszym spotkaniu z psem. <br>I o tym, jak dziadek najpierw chciał Warcka, potem Pawła, <br>potem ją. A teraz jak wszystkim zależy, żeby on, Adam, <br>był i był.<br>- Dobrze, że lubisz witaminy - uśmiechnęła <br>się nagle.<br>Wyrzucił trawę z ust.<br>- To zielsko? - skrzywił się.<br>- Myślałam o malinach. Dzięki nim spotkaliśmy