Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
myślami do Akademii pana Kleksa i z
rozpaczą myślałem o tym, co by było, gdybym miał
już zostać na zawsze w psim raju.

Pewnego dnia leżałem sobie w ogródku i wygrzewałem
się na słońcu razem z małymi mopsikami Reksa. Nade
mną zwisały z krzaków serdelki, na które patrzyłem
z obrzydzeniem.

- Aga, ak, Aga, ak! - usłyszałem nagle nad sobą
znajomy głos. Zerwałem się na równe nogi i ku wielkiej
mej radości ujrzałem Mateusza, który siedział na gałęzi
szpikowego drzewa z maleńką kopertą w dziobie.

- Mateusz! Jak się cieszę, że cię znowu
widzę! - zawołałem. - Jak to dobrze, żeś
po mnie przyleciał. Co za
myślami do Akademii pana Kleksa i z <br>rozpaczą myślałem o tym, co by było, gdybym miał <br>już zostać na zawsze w psim raju.<br><br>Pewnego dnia leżałem sobie w ogródku i wygrzewałem <br>się na słońcu razem z małymi mopsikami Reksa. Nade <br>mną zwisały z krzaków serdelki, na które patrzyłem <br>z obrzydzeniem.<br><br>- Aga, ak, Aga, ak! - usłyszałem nagle nad sobą <br>znajomy głos. Zerwałem się na równe nogi i ku wielkiej <br>mej radości ujrzałem Mateusza, który siedział na gałęzi <br>szpikowego drzewa z maleńką kopertą w dziobie.<br><br>- Mateusz! Jak się cieszę, że cię znowu <br>widzę! - zawołałem. - Jak to dobrze, żeś <br>po mnie przyleciał. Co za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego