w muzyczną grafomanię. Rzadko bywał zadowolony z tego, co zrobił, a gdy mu się to zdarzało, jego niepokój zwiększał się jeszcze, gdyż uważał, że tylko miernoty bywają zadowolone z siebie. W tym bezlitosnym, masochistycznym niemal znęcaniu się nad sobą i rozdrapywaniu własnych ran nie ma jednak, rzecz zdumiewająca, żadnego egocentryzmu. Albowiem Mycielskiemu nigdy nie chodzi tylko o siebie. Zawsze o coś więcej.<br>O muzykę: o to, czym jest i czym się staje, w jakim kierunku zmierza. Oraz o Polskę, o Europę i o miejsce Polski w Europie. Refleksja Mycielskiego nad sobą nie jest roztkliwianiem się nad własnym losem. Jest namysłem nad