Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 1
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
znajomych z małym dzieckiem, wizyta u znajomych z dużym psem czy wizyta u znajomych na przedmieściach?

Gorzej jednak może jeszcze być, kiedy tacy gospodarze źle (lub wcale) gotują, zapraszają na 18 (żeby dzidzi jeszcze nie spało) i po półgodzinie trzymania nas o suchym pysku pytają, czybyśmy coś przekąsili. Na entuzjastyczne: "Ależ tylko na to czekam!", litości, na stół wjeżdża mieszanka studencka i suszone morele. Co robić?
Odwrót. Ale dokąd? Następuje dalszy ciąg suchego pyska, bo przedmieścia w naszym kraju w sprawach jadłospisu niczym nie różnią się od pustyni. Po pustyni ciągnie karawana z prowiantem. U zachodnich sąsiadów, w dawnym DDR, każda
znajomych z małym dzieckiem, wizyta u znajomych z dużym psem czy wizyta u znajomych na przedmieściach?&lt;/&gt;<br> <br>Gorzej jednak może jeszcze być, kiedy tacy gospodarze źle (lub wcale) gotują, zapraszają na 18 (żeby dzidzi jeszcze nie spało) i po półgodzinie trzymania nas o suchym pysku pytają, czybyśmy coś przekąsili. Na entuzjastyczne: "Ależ tylko na to czekam!", litości, na stół wjeżdża mieszanka studencka i suszone morele. Co robić? <br>Odwrót. Ale dokąd? Następuje dalszy ciąg suchego pyska, bo przedmieścia w naszym kraju w sprawach jadłospisu niczym nie różnią się od pustyni. Po pustyni ciągnie karawana z prowiantem. U zachodnich sąsiadów, w dawnym DDR, każda
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego