pochłonął jego uwagę. Marynarze<br>krzątali się po pokładzie, umocowując linami wszystkie ruchome<br>przedmioty. Kilku członków załogi, a wraz z nimi Wilmowski i Tomek,<br>udało się pod pokład, do pomieszczeń wielbłądów. Ulokowano je parami w<br>małych, oddzielonych od siebie zagrodach. Wilmowski sprawdzał, czy<br>zwierzęta przywiązano należycie.<br> Przygotowania te były niezbędne, ponieważ "Aligator" miał teraz<br>wpłynąć w strefę południowo-zachodniego monsunu i należało się liczyć z<br>możliwością złej, burzliwej pogody.<br> Przed zachodem słońca wyruszono w dalszą drogę. Jeszcze tego wieczoru<br>Tomek spostrzegł, że warunki żeglugi stopniowo zmieniają się. Boczne,<br>leniwe kołysanie statku było wprawdzie z początu znośne, lecz mimo to<br>Tomek zaczął odczuwać