że gdyby ktoś pokazał mu realną możliwość zerwania z nałogiem, byłby gotów podjąć taką próbę. Ale wcześniej - jestem tego pewna - ten sam Józek próbował bagatelizować swoje kłopoty. Starał się nie dostrzegać konsekwencji picia, bo gdyby zdawał sobie sprawę, jak jest naprawdę, byłoby to dla niego zbyt przykre i bolesne.</><br><who2>Włodek: Alkoholik długo nie dopuszcza myśli, że już nim jest. Ma mnóstwo argumentów: "Chodzę do pracy, mam dom, rodzinę. Alkoholik to ten, co musi chlać denaturat i inne świństwa, ja czasem napiję się wódeczki - wolno mi, piję za swoje. Jeszcze nigdy nie leżałem na ulicy, nigdy nie byłem na żadnym odwyku. Alkoholicy