sznur sani i <dialect>kumoterek</>. Konie były wyczyszczone, wystrojone, niektóre miały nawet fantazyjnie wyplecione grzywy i ogony. U "Altera" należącego do Józefa Kalaty z Szaflar był nawet przed paradą specjalny fryzjer. - <dialect>Sąsiod go cesoł, naucyli</> go tego panowie z dołu - wyjaśnił 10-letni Marek Walkosz z Bańskiej, po ojcu - zamiłowany koniarz. - "Alter" <dialect>mo ogon wypleciony na francusko</> - wyjaśnił. - A na grzywie "plecionkę". <dialect>Nojpierw włosy mioł pospinane</> gumkami, a potem owijane tasiemkami. Wyjaśnił też, jak się nazywają kolejne elementy góralskiej uprzęży: - To jest <dialect>rychlina</>, dalej <dialect>obloder</>, pasy, <dialect>nokońce</>, <dialect>podkłod</>, to jest <dialect>chomont</> z ozdobnymi konikami, <dialect>huzda</> i wędzidło - objaśnił 10-letni specjalista.<br><br><tit>Baby