go było. Wracał bez grosza, tylko miał cały plecak notatek. Pewnie Air India czy czymś innym takim leciał, przez Frankfurt. Pytałam, czy książkę pisze. Nie, zaczął opowiadać, że to listy hitów. Bo się zahaczył, jak, nie wiem, w radiu LITE. Taka muzyczka, chuju-muju łagodne, jak w każdej windzie w Ameryce, tylko że na ukaefie, ale to wszystko mormoni. Mormoni mają kasę. Dlatego się śmiałam, jak mówił, że misja. Pozwolili mu patrzeć, jak się robi program. Pomagał im trochę, w końcu umiał z podziemia ciąć taśmę i przetykać te różne druty, gdzie trzeba... Miał szczęście, że mormoni, bo normalnie kto by