i satysfakcji aż do końca wizyty kuzynki Grety, po czym z triumfem komisyjnie wyjęłyśmy znalezisko.<br>- Idiotki - powiedziała z politowaniem Alicja, wziąwszy list do ręki. - To jest właśnie ten list od ciotki, którego nie mogłam znaleźć. Nie widzicie, że jest po duńsku? A tamten był po polsku, przyszedł od Bobusia, z Anglii. Gdzie ja go mogłam, na litość boską, położyć...?<br>Spojrzałam na nią bardzo ponuro, wstąpiłam znów na drogę dedukcji i otworzyłam szufladę komódki pod lustrem. List leżał na samym wierzchu.<br>- To ten? - spytała Zosia niespokojnie.<br>- Ten... Tak, tym razem ten.<br>- Chwałaż Panu na wysokościach!<br>- Czytaj prędzej! - zażądałam stanowczo. - I mów, do