areszcie świadek Szczeciński, gdyż nie miał się czym wykupić. A nie miał, bo Urząd tak go "doił" po powrocie z Syberii, że musiał sprzedać sklep, który kupił, przysięgając prowadzić uczciwe życie. "Dobieckiego - oświadczył przed sądem - znam od 10 lat. Z Rosji przyjechał goły i bosy, a teraz kupił sobie w Aninie majątek. To wszystko z łapówek". Inny - też były przestępca - twierdził, że gdy został zatrzymany w związku z jakąś kradzieżą, zażądano od niego 400 złotych (po 100 dla Marczaka i Rutkiewicza, a 200 dla Dobieckiego). Ponieważ żona wpłaciła, został od razu zwolniony.<br>Świadków podobnie zeznających przewinęło się przed sądem jeszcze kilku