nie widzi nic i nic nie słyszy.<br><br>Niegdyś skrzydła wiatraków, sen posłuszny wiośnie,<br>Złocił mu w groźne miecze rycerskich orszaków,<br>A dzisiaj w dłoniach Boga, podanych miłośnie,<br>Widzi zdradliwe skrzydła ułudnych wiatraków,<br>I - nieufny - uśmiechem szyderczym przesłania<br>Możliwość nowych błędów, snów i opętania.<br>I nie postrzega nawet, jak nagle - bezszmerny<br>Anioł do stóp mu składa purpurową różę,<br>Przysłaną od Madonny na znak, że w lazurze<br>Pamięta o rycerzu, który był jej wierny.<br>Lecz on, niegdyś na ziemi istny wzór rycerza,<br>Znieważając wysłańca i dawczynię daru,<br>Odwraca twarz od róży, bo już nie dowierza<br>Kwiatom, które posądza o przebiegłość czaru.<br>Biały anioł