Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Karan
Nr: 9-10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
receptę. Arek mocno ściskał rękę swojej opiekunki i powtarzał: "ja wcale nie boję się zastrzyków, to nie boli".
Zastrzyki nie były potrzebne. Pani pielęgniarka w pogotowiu, gdy usłyszała o co chodzi zaczęła kiwać głową i powtarzać: "Ale ty masz matkę mój mały! Co za matka, żeby zapomnieć o czymś takim...!Arek patrzył w podłogę i jeszcze mocniej ściskał rękę "cioci".
Piotrek
To był ostatni dzień koloni. Wszystkie dzieci spały, a tylko Piotrek nie mógł zasnąć. Chodził po sali, zaglądał na schody, skrzypiał drzwiami. Zupełnie tak, jakby chciał aby ktoś wiedział, że tak trudno mu zasnąć.
- Ciociu... - zawołał cichutko gdy zobaczył przechodzącą
receptę. Arek mocno ściskał rękę swojej opiekunki i powtarzał: "ja wcale nie boję się zastrzyków, to nie boli". <br>Zastrzyki nie były potrzebne. Pani pielęgniarka w pogotowiu, gdy usłyszała o co chodzi zaczęła kiwać głową i powtarzać: "Ale ty masz matkę mój mały! Co za matka, żeby zapomnieć o czymś takim...!Arek patrzył w podłogę i jeszcze mocniej ściskał rękę "cioci". <br>&lt;tit1&gt;Piotrek&lt;/&gt;<br>To był ostatni dzień koloni. Wszystkie dzieci spały, a tylko Piotrek nie mógł zasnąć. Chodził po sali, zaglądał na schody, skrzypiał drzwiami. Zupełnie tak, jakby chciał aby ktoś wiedział, że tak trudno mu zasnąć. <br>- Ciociu... - zawołał cichutko gdy zobaczył przechodzącą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego