uciekli. A trzeba usta otwierać, żeby co dnia wydawać rozkazy, kierować, rządzić. Jakże ja wam, Terey, zazdroszczę tej waszej chłopięcej niewiedzy!<br>Ręce mu się trzęsły, spostrzegł i oparł je twardo na rozchylonych kolanach.<br>- Ja was nie chcę topić - szeptał z wściekłością - tylko zejdźcie mi z oczu. Jedźcie do kraju, do Australii, czy do diabła. Bylebym was tu nie oglądał. Tych waszych pytających, dobrych, głupich oczu.<br>Istvan wiedział, że Bajcsy był zbyt wzburzony, żeby grać. Miażdżył, znał swoją przewagę. Słyszał jego sapanie. Przed oczami miał podgardle oskrobane nierówno, siwe i czarne niedogolone włosy, rysy na skórze workowatej podeszły potem. Rozmowa musiała go