Typ tekstu: Książka
Autor: Miłosz Czesław
Tytuł: Traktat moralny. Traktat poetycki.
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1947
Lutnie i gaje i wieńce laurowe!
Damy, książęta z mitrą, gdzie jesteście!
Was można było ucieszyć pochlebstwem,
530
Zręcznie w podskoku złapać worek złota.
On żąda więcej. Żąda krwi i ciała.

Kim jesteś, Możny? Długie są te noce.
Czy znamy ciebie jako Ducha Ziemi,
Który z jabłoni strząsa gąsienice,
535
Ażeby łatwiej karmiły się kosy?
Który gromadzi nogi martwych żuków
Na pulchną ściółkę, co wyda hiacynt?

Czy ty i on to jedno, Tępicielu?
On, nieodstępny, on, wierny towarzysz,
540
Ileż to razy prowadził nam rękę
Po gładkich plecach i szyi dziewczyny,
Kiedy w lipcowym zmierzchu schodzą pary
W zapachu sosen łąką
Lutnie i gaje i wieńce laurowe! <br>Damy, książęta z mitrą, gdzie jesteście! <br>Was można było ucieszyć pochlebstwem, <br>530<br>Zręcznie w podskoku złapać worek złota. <br>On żąda więcej. Żąda krwi i ciała. <br><br>Kim jesteś, Możny? Długie są te noce. <br>Czy znamy ciebie jako Ducha Ziemi, <br>Który z jabłoni strząsa gąsienice, <br>535<br>Ażeby łatwiej karmiły się kosy? <br>Który gromadzi nogi martwych żuków <br>Na pulchną ściółkę, co wyda hiacynt? <br><br>Czy ty i on to jedno, Tępicielu? <br>On, nieodstępny, on, wierny towarzysz, <br>540<br>Ileż to razy prowadził nam rękę <br>Po gładkich plecach i szyi dziewczyny,<br>Kiedy w lipcowym zmierzchu schodzą pary <br>W zapachu sosen łąką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego