ciężkiej, ale ja w to nie wierzę - paruje B.B. Vip z niejasnymi początkami kapitału, a po wymianie tych odwrotności uśmiechnięty, lekceważąc wszelką poprawność, mija Brzytwę jakby była pustym miejscem na posadzce z iluś tam gatunków drewna i dołącza do grupki, której przewodzi Autorytet.<br>Brzytwa na chwilę traci rozpęd.<br>Impertynencja B.B. Vipa w zależności od przekonań, budzi zachwyt, niesmak, zgrozę, zazdrość. No ta, ten może sobie pozwolić zlekceważyć najbardziej nawet jadowity długopis. Nie zabiega ani o mandat w jakichkolwiek władzach, ani o ministerialny fotel. Gdyby chciał, stać go nawet na kupno środków przekazu dla jakich pracuje niezależna Brzytwa.<br>- Prawdziwa niepodległość