Ach, Boże ty mój jedyny, czasem tylko, i to odrobinę, dla poszanowania starszych, dla dobrego przykładu.<br>- Nie ma co płakać. Niech pani kochana idzie wymyje chorego, pokój przygotuje, a ja lecę po księdza. To rzekłszy pani Burbowa bardzo spiesznie ruszyła drogą pod górę, w stronę kościoła prześwitującego pomiędzy koronami drzew. Babka chwilę stała z opuszczonymi bezradnie rękami. Panfil, jak zwykle nieświadom sytuacji, przypadł gorliwie na przednie łapy, piszczał, pojękiwał, darł pazurami zeschniętą ziemię, chcąc się przypodobać za wszelką cenę i uzyskać chwilę wolności. Pani Linsrumowa patrzyła nań bez przyjaźni, pogrążona w niewesołych medytacjach, potem rzekła mu kilka przykrych słów i weszła