na swoje ręce, żylaste i ogorzałe, w których trzymał modlitewnik.<br>- Widział kto kiedy takie dziecko? Sam na świecie jak palec, a uparty, haman, a niewdzięczny, a hardy... Rozległo się ciche skomlenie Panfila. Umilkli, czujnie nasłuchując. Pies uspokoił się jednak rychło, pogrążywszy się z powrotem w drzemce.<br>- Trzeba iść spać - westchnęła Babka. Dziadzia jął zdejmować ciężkie buty, z których sypnęła się starta na proszek słoma. Babka słała łóżko, nadzwyczaj starannie ubijając poduchy. Za oknem budził się wiatr. Raptem pani Linsrumowa siadła ciężko na łóżku. Splotła palce i patrząc w szybę, na której majaczyło odbicie żarówki, powiedziała cicho:<br>- A jego jak nie ma