na "Sybirze", gdzie pił czarną kawę, i zaczął przeglądać rewiry. Tu poprawił krzesło, tam zwrócił kelnerom uwagę na nie oczyszczoną popielniczkę, rozłożony dziennik, okruszyny lub cukier na stole, ale ci niewiele sobie z tego robili, ten i ów tylko kiwnął głową lub powiedział: "Dobrze, dobrze", a byli i tacy jak Bandera i Maks - którzy zdawali się wcale nie słyszeć, co kierownik mówi. Wiedzieli, że on to robi odruchowo, nie będzie ich o to nagabywał po raz drugi. Użerać się o każdą drobnostkę byłoby zbyt uciążliwe i nudne na co dzień. Stec robił to hurtownie. Gdy mu już nieporządki dały się we