Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
już za wiele, wyrywam się i biorę papiery. Czy ten dzień się nigdy nie skończy? Dzięki Bogu, już trzecia. Wpadam do biura, zostawiam papiery. Sekretarka mruga, że wszystko w porządku. Siadam na moment, choć już właściwie mam koniec roboty. Trrrrrr. Trrrrr. Komóra. Zjedz spokojnie obiad. O piątej masz być w Baryle. Po co? Przekonasz sie, cwaniaczku - odpowiada i odkłada słuchawkę. Posiedziałem chwilę, żeby trochę poudawać, że pracuję, i cyk, na obiad do bufetu. Ledwo zdążyłem na piątą do Baryły. Siadłem na zewnątrz, pod parasolem. Telefon. Cześć, misiaku. Cześć - odpowiadam, ale już czuję jakąś ściemę. Czekasz już na mnie w Baryle. Wiedziałem
już za wiele, wyrywam się i biorę papiery. Czy ten dzień się nigdy nie skończy? Dzięki Bogu, już trzecia. Wpadam do biura, zostawiam papiery. Sekretarka mruga, że wszystko w porządku. Siadam na moment, choć już właściwie mam koniec roboty. Trrrrrr. Trrrrr. Komóra. Zjedz spokojnie obiad. O piątej masz być w Baryle. Po co? Przekonasz sie, cwaniaczku - odpowiada i odkłada słuchawkę. Posiedziałem chwilę, żeby trochę poudawać, że pracuję, i cyk, na obiad do bufetu. Ledwo zdążyłem na piątą do Baryły. Siadłem na zewnątrz, pod parasolem. Telefon. Cześć, misiaku. Cześć - odpowiadam, ale już czuję jakąś ściemę. Czekasz już na mnie w Baryle. Wiedziałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego