Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
chwilę, po czym sięgnął w głąb niszy. Kiedy zatrzasnęli właz, Baśka po omacku odszukała latarkę, a potem lampę naftową, lecz niczego więcej nie ruszali. Kolejno wyjmował opakowane w brezent i folię przedmioty.
- Konserwy - skomentowała Iza rezultat przeszukania pierwszej paczki. - To wasza spiżarnia? Chowacie przed złodziejami?
- Nie wiedziałam, że tyle naznosił. - Baśka posłała obojętne spojrzenie w głąb schowka. - Kiedy mi pokazywał to miejsce, była tylko lampa i latarka. Powiedział, że w razie kłopotów mogę się tu schować.
- Chyba przezimować - mruknęła Iza, patrząc na koce i swetry. Oczy zalśniły jej dopiero na widok rządka niedużych cylindrów, które ukazały się zza kanistra. - A to
chwilę, po czym sięgnął w głąb niszy. Kiedy zatrzasnęli właz, Baśka po omacku odszukała latarkę, a potem lampę naftową, lecz niczego więcej nie ruszali. Kolejno wyjmował opakowane w brezent i folię przedmioty.<br>- Konserwy - skomentowała Iza rezultat przeszukania pierwszej paczki. - To wasza spiżarnia? Chowacie przed złodziejami?<br>- Nie wiedziałam, że tyle naznosił. - Baśka posłała obojętne spojrzenie w głąb schowka. - Kiedy mi pokazywał to miejsce, była tylko lampa i latarka. Powiedział, że w razie kłopotów mogę się tu schować.<br>- Chyba przezimować - mruknęła Iza, patrząc na koce i swetry. Oczy zalśniły jej dopiero na widok rządka niedużych cylindrów, które ukazały się zza kanistra. - A to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego