Horn uniósł w uśmiechu kąciki ust, ale z jego oczu ani myślał znikać podejrzliwy błysk. - Cóż, zaspokoję twą ciekawość w miarę moich skromnych możliwości. W okolicy Brzegu, powiadasz? Konradswaldau należy do Haugwitzów. Na Jankowicach siedzą Bischofsheimowie, Hermsdorf to dobra Gallów... Na Schönau zaś, z tego, co mi wiadomo, siedzi cześnik Bertold de Apolda...<br>- Czy któryś ma córkę? Młodą, jasnowłosą... <br>- Aż tak daleko - uciął Horn - moje rozeznanie nie sięga. I nie zwykło sięgać. A i tobie to odradzam, Lancelocie. Zwykłą ciekawość panowie rycerze potrafią znieść, ale bardzo nie lubią, gdy ktoś zanadto interesuje się ich córkami. I żonami... <br>- Pojmuję. <br>- To dobrze. <br>- <br><tit>Rozdział