Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
własne nazwisko, płacąc z własnego konta, otwartym przelewem.
Następnie złożył ledpad i wyszedł z łazienki. Arthur Woskowitz cierpliwie czekała przy drzwiach.
- Przepraszam, może już pani ich zawiadomić. Jadę na lotnisko. Mógłbym zabrać ze sobą jednego z, mhm, oficerów?
Obejrzała się na wejście do sypialni. Pojawił się w nim praworęczny jurda. Bez słowa podszedł do Hunta. Mańkut otworzył drzwi, minęli go i ruszyli ku windom. To ich milczenie, ten automatyzm ruchów - Nicholas miał wrażenie, że uczestniczy w chińskim dramacie. Zjechali na dół, podjechało texijo. Jurda wciąż się nie odzywał. Wsiedli, Hunt podał destynację.
- Jak pan myśli - zagadnął policjanta A&S, gdy podjeżdżali już
własne nazwisko, płacąc z własnego konta, otwartym przelewem. <br>Następnie złożył &lt;orig&gt;ledpad&lt;/&gt; i wyszedł z łazienki. Arthur Woskowitz cierpliwie czekała przy drzwiach. <br>- Przepraszam, może już pani ich zawiadomić. Jadę na lotnisko. Mógłbym zabrać ze sobą jednego z, mhm, oficerów? <br>Obejrzała się na wejście do sypialni. Pojawił się w nim praworęczny jurda. Bez słowa podszedł do Hunta. Mańkut otworzył drzwi, minęli go i ruszyli ku windom. To ich milczenie, ten automatyzm ruchów - Nicholas miał wrażenie, że uczestniczy w chińskim dramacie. Zjechali na dół, podjechało &lt;orig&gt;texijo&lt;/&gt;. &lt;orig&gt;Jurda&lt;/&gt; wciąż się nie odzywał. Wsiedli, Hunt podał destynację. <br>- Jak pan myśli - zagadnął policjanta A&amp;S, gdy podjeżdżali już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego