W ucho go! W michę! - krzyczały zgodnym chórem obydwie drużyny piłki nożnej.<br>- Zostaw, Grześ, bydlaka, nie paskudź - odezwał się spokojnie głos poza plecami Stacha.<br>Pan Maciuś gwałtownie uwolniony zatoczył się i stuknął plecami o latarnię. Miał zamiar krzyknąć: "Policja", ale nie krzyknął, zdarzało mu się bowiem bywać w tych stronach.<br>Blondyn, nazwany Grzesiem, klnąc podjął z jezdni worek wypchany wiórami, zarzucił sobie na ramię i skinął na Stacha.<br>Wzięli go między siebie. Trzeba było przyśpieszyć kroku, ponieważ zamajaczyły niedaleko dwie szare sylwetki niemieckich żołnierzy. Chętnie czynili oni sprawiedliwość wedle własnego uznania.<br> Towarzysz Grzesia był to jegomość starszy, o mięsistej, porowatej twarzy