Bobka, a uroczystości tej przyglądali się ze współczuciem i zadowoleniem, złośliwością i żalem wszyscy uczestnicy nagonki. <br>Potem już wrócili ojciec, Henrysia i Bobek do miasta. Powitało ich mieszkanko chłodne, ciche i stęsknione. Na stole jadalnego pokoju stał w glinianym dzbanku bukiet floksów, który nie wiadomo dlaczego przyniosła Bronisława z targu. <br> Bobek z zadowoleniem obiegł mieszkanie, obwąchał kuchnię, pokręcił się w łazience, a potem wskoczył na krzesło pod oknem jadalnego pokoju i patrząc na drzewa i na daleką perspektywę ulicy, zaszczekał żałośnie. Może być, że zatęsknił nagle do szerokiego oddechu wolnej przestrzeni. <br>- Zeszliśmy kawał świata, Bronisławo - powiedziała Henrysia siedząc na zielonej skrzyni