już sprawa jego właściciela - oburzył się starszy pan, który bardzo polubił Bobka. Przecież przez niego leżał brodą w piasku, jak za najlepszych, dziecinnych czasów. <br>Ojciec wziął Bobka na ręce i głaskał jego przerażoną mordkę. <br>- No widzisz, Bobek, warto było tak się kompromitować, co? - mówił mu łagodnie. <br>I mimo wszystko wykąpano Bobka, a uroczystości tej przyglądali się ze współczuciem i zadowoleniem, złośliwością i żalem wszyscy uczestnicy nagonki. <br>Potem już wrócili ojciec, Henrysia i Bobek do miasta. Powitało ich mieszkanko chłodne, ciche i stęsknione. Na stole jadalnego pokoju stał w glinianym dzbanku bukiet floksów, który nie wiadomo dlaczego przyniosła Bronisława z targu. <br> Bobek