Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
a blizny, jeśli będą, to niewielkie. Trochę powieki masz węższe i usta. Ale i to z czasem się wyrówna. Z ustami było najgorzej. Paskudne cięcie - uciął z grymasem niesmaku, jakby połknął cytrynę.
- Ktoś przychodził do mnie?
- Przychodzili, przychodzili wszyscy. Masz dobrych przyjaciół, martwili się o ciebie. I Rubin przychodził, i Bocian, i Małgorzata, i Trawka. Przychodzili prawie codziennie. Ale najbardziej martwił się ten chłopak, co cię znalazł. Jak on się nazywa, zaraz... Piotr, chyba Piotr. Taki skromny, kulturalny... Nigdy nam o nim nie mówiłeś. Kto to taki?
- I wpuszczała go mama tutaj?
- Nie rozumiem.
- Wpuszczała go mama czy nie? - powtórzył z
a blizny, jeśli będą, to niewielkie. Trochę powieki masz węższe i usta. Ale i to z czasem się wyrówna. Z ustami było najgorzej. Paskudne cięcie - uciął z grymasem niesmaku, jakby połknął cytrynę.<br>- Ktoś przychodził do mnie?<br>- Przychodzili, przychodzili wszyscy. Masz dobrych przyjaciół, martwili się o ciebie. I Rubin przychodził, i Bocian, i Małgorzata, i Trawka. Przychodzili prawie codziennie. Ale najbardziej martwił się ten chłopak, co cię znalazł. Jak on się nazywa, zaraz... Piotr, chyba Piotr. Taki skromny, kulturalny... Nigdy nam o nim nie mówiłeś. Kto to taki?<br>- I wpuszczała go mama tutaj?<br>- Nie rozumiem.<br>- Wpuszczała go mama czy nie? - powtórzył z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego