a jednocześnie pełen skrywanej tkliwości. Wystrzegał się takich słów, jak tkliwość i czułość, tak ogranych w miłosnym języku, a przecież tak prawdziwych. Zosia miała uszczypliwy języczek i lubiła prawić złośliwości. "Jesteście leniwi w uczuciach, a zapamiętali w zabawie - mówiła. - Kochacie się bawić w wojsko, w lotników, marynarzy, uczonych, konstruktorów, w Bóg wie co. Czy wyobrażasz sobie, że kobieta mogłaby skonstruować samolot? Nam by wystarczyło podziwiać ptaki". Cieszył się świeżością Zosi, lubił zaglądać w jej oczy, błękitne pod ciemnymi brwiami.<br>Niespodzianie pojawił się przed Stachem kazachski auł, kilka lepianek z rdzawej gliny i okrągłe jurty z wielbłądzich skór, o kopulastym dachu. Snuł się dym