Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
wzrostem Szczukę, jakby w wyrazie jego twarzy odnaleźć chciał głębszy sens tego, co zostało powiedziane. Nagle wyciągnął rękę.
- Rozumiem was. Macie rację, towarzyszu. Szczuka mocno uścisnął podaną dłoń.
- Nie jest to, niestety, racja wesoła. Ani łatwa.
- To my wiemy. - I patrząc Szczuce w oczy, powiedział z prostą powagą: - Niech was Bóg ma w swej opiece, towarzyszu. Szczuka już otworzył usta, jakby chciał odpowiedzieć, lecz
w tym samym momencie zawahał się i usta zamknął.
- Dziękuję wam - rzekł po chwili. - I was niech Bóg ma w opiece.
Czekając na przyjazd ludzi z Bezpieczeństwa zeszli z Podgórskim ku rzece. Płynęła nie szerokim wprawdzie, lecz
wzrostem Szczukę, jakby w wyrazie jego twarzy odnaleźć chciał głębszy sens tego, co zostało powiedziane. Nagle wyciągnął rękę.<br>- Rozumiem was. Macie rację, towarzyszu. Szczuka mocno uścisnął podaną dłoń.<br>- Nie jest to, niestety, racja wesoła. Ani łatwa.<br>- To my wiemy. - I patrząc Szczuce w oczy, powiedział z prostą powagą: - Niech was Bóg ma w swej opiece, towarzyszu. Szczuka już otworzył usta, jakby chciał odpowiedzieć, lecz<br>w tym samym momencie zawahał się i usta zamknął.<br>- Dziękuję wam - rzekł po chwili. - I was niech Bóg ma w opiece.<br>Czekając na przyjazd ludzi z Bezpieczeństwa zeszli z Podgórskim ku rzece. Płynęła nie szerokim wprawdzie, lecz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego