Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
od razu miałby więcej w kieszeni. Jakby się
taka nie trafiła, trudno, z robotną i zdrową dorobi
się jak nic. Jak szwagier górnik. Będą harować
oboje od świtu do nocy. Kupią ziemię, ogród. Owoce
w mieście idą jak woda. Postawią dom, budę dla psa,
żeby pilnował. Dzieci mieć nie będzie. Boi się.
Przyjdą koledzy, gówniarze, zaczną jeść jabłka.
Jak kolegom syna nie dać? Obmówią. A jak się
pierwsza urodzi córka i potem młodszego brata z majątku
wyrzuci? Sami niech powiedzą, nie może tak być?
- Może - potwierdzili Listonoszowe rozterki, aż
pobladł ze zdenerwowania.
- Widzicie...
- Ty, słuchaj - wtrącił się Paluch. - Ale
takie dzieciaki
od razu miałby więcej w kieszeni. Jakby się <br>taka nie trafiła, trudno, z robotną i zdrową dorobi <br>się jak nic. Jak szwagier górnik. Będą harować <br>oboje od świtu do nocy. Kupią ziemię, ogród. Owoce <br>w mieście idą jak woda. Postawią dom, budę dla psa, <br>żeby pilnował. Dzieci mieć nie będzie. Boi się. <br>Przyjdą koledzy, gówniarze, zaczną jeść jabłka. <br>Jak kolegom syna nie dać? Obmówią. A jak się <br>pierwsza urodzi córka i potem młodszego brata z majątku <br>wyrzuci? Sami niech powiedzą, nie może tak być?<br>- Może - potwierdzili Listonoszowe rozterki, aż <br>pobladł ze zdenerwowania.<br>- Widzicie...<br>- Ty, słuchaj - wtrącił się Paluch. - Ale <br>takie dzieciaki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego