Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
już po konferencji, w poniedziałek zweryfikują się NYSE, NASDAQ i WSFM, także Amex; będziemy wiedzieć, na czym stoimy.
- A czy ty już...? - Tito dokończył ruchem oczu: ku czołu i szczytowi głowy Hunta.
- No przecież nie jesteś w stanie tego sprawdzić.
- Tak. Rzeczywiście.
- Gdzie Imelda?
- Namówiłem ją na wakacje na Kajmanach.
- Boisz się, że dotknęłoby i ją. Czyścisz okolicę potencjalnego celu.
- A dotknęłoby?
- Prawdopodobnie nie.
- Ja tak czekałem, czekałem, bo żywiłem złudzenia, że może sam postarasz się ją... ochronić.
Cóż rzec, kłamstwo jest kłamstwo, nie można wyjść poza raz wytworzony obraz, forma zobowiązuje. Są kłamstwa na jeden dzień, są kłamstwa na całą karierę
już po konferencji, w poniedziałek zweryfikują się NYSE, NASDAQ i WSFM, także Amex; będziemy wiedzieć, na czym stoimy. <br>- A czy ty już...? - Tito dokończył ruchem oczu: ku czołu i szczytowi głowy Hunta. <br>- No przecież nie jesteś w stanie tego sprawdzić. <br>- Tak. Rzeczywiście. <br>- Gdzie Imelda? <br>- Namówiłem ją na wakacje na Kajmanach. <br>- Boisz się, że dotknęłoby i ją. Czyścisz okolicę potencjalnego celu. <br>- A dotknęłoby? <br>- Prawdopodobnie nie. <br>- Ja tak czekałem, czekałem, bo żywiłem złudzenia, że może sam postarasz się ją... ochronić. <br>Cóż rzec, kłamstwo jest kłamstwo, nie można wyjść poza raz wytworzony obraz, forma zobowiązuje. Są kłamstwa na jeden dzień, są kłamstwa na całą karierę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego