Pazura. Ryzyko spotkania z Szaleńcem nie uśmiechało nam się, zwłaszcza teraz. Byliśmy smętną gromadką: zszargany, zmęczony niedorosły smok, ranny chłopak, ledwo trzymający się na nogach i przestraszone dziecko. Poszliśmy spać pod nisko zwisające gałęzie, mając nadzieję, że tej nocy już nic się nie wydarzy.<br><br>Obudziłem się o świcie, jako pierwszy. Bolała mnie głowa, świat pływał przed oczami i straszliwie chciało mi się pić. Pożeracz Chmur spał jak zabity. Między jego łapami leżała Liska, jak w kołysce. Na grzbiecie, z łapkami w górze, rozkoszna niczym zabawka uszyta z wiewiórczych skórek. Wstałem ostrożnie, by nie obudzić tych dwojga. Marzyłem o wodzie. Czystej, zimnej, takiej