butelkę zielonego tuszu...<br>- Coś ty podłączył...?! - krzyknął nieswoim głosem Janusz, zwracając się gwałtownie do Włodka.<br>- Nic, jak Boga kocham! - odkrzyknął śmiertelnie blady Włodek, posługując się przy tym dziwnym dyszkantem.<br>- Budzik!!!... - jęknął Stefan. - Ludzie, przecież to jest budzik!!!<br>Dopiero po długiej chwili, ochłonąwszy z wrażenia, grono spiskowców pojęło ogrom swego szczęścia. Bomba warczała jak szatan! Męczące zagadnienie okazało się proste i nieskomplikowane, ponieważ staroświecki budzik chodził znakomicie, śpiesząc się tylko jedenaście minut na dobę. Drobny ten błąd był jak najbardziej do opanowania. Przeraźliwy dźwięk budził wprawdzie pewne zastrzeżenia, wydawał się bowiem nieco zbyt metaliczny jak na bombę, ale temu zaradzono natychmiast, owijając