Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
tak skarałeś - szepnął Zenuś, leżąc bezwładnie z zamkniętymi oczami. - Ohyda. Jestem spodlony. Obaj przyjaciele schodzili już w dół, klekocąc pracowicie rózgami o parkan klasztorny. Na ulicy Młynowej musieli się rozstać.
- To o piątej - szepnął Kajaki i wzdrygnął się nieprzyjemnie.
- O piątej.
- A może jeszcze Łapa odwoła?
- Eee, chyba nie.
- O Boże, Boże - westchnął Kajaki. - Dmuchnij mnie z tyłu we włosy, bo przechodzę koło okna Paćki. Na podwórzu państwa Linsrumów było cicho i sennie. Panfil w pierwszej chwili poderwał się gorliwie z ciepłego piasku, ale widząc brak zrozumienia oraz życzliwości ze strony Polka, ułożył się z powrotem pod budą i ziewnął ze smakiem
tak skarałeś - szepnął Zenuś, leżąc bezwładnie z zamkniętymi oczami. - Ohyda. Jestem spodlony. Obaj przyjaciele schodzili już w dół, klekocąc pracowicie rózgami o parkan klasztorny. Na ulicy Młynowej musieli się rozstać.<br>- To o piątej - szepnął Kajaki i wzdrygnął się nieprzyjemnie.<br>- O piątej.<br>- A może jeszcze Łapa odwoła?<br>- Eee, chyba nie.<br>- O Boże, Boże - westchnął Kajaki. - Dmuchnij mnie z tyłu we włosy, bo przechodzę koło okna Paćki. Na podwórzu państwa Linsrumów było cicho i sennie. Panfil w pierwszej chwili poderwał się gorliwie z ciepłego piasku, ale widząc brak zrozumienia oraz życzliwości ze strony Polka, ułożył się z powrotem pod budą i ziewnął ze smakiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego