odrobiną współczucia. Z budynku szkolnego wyszedł nauczyciel Rymsza. Za nim skradała się Pacia, nie śmiejąc podejść bliżej. Nauczyciel przetarł twarz palcami poplamionymi niebieskim atramentem. Wszyscy ukłonili mu się w milczeniu.<br>- Do miasta wieziecie?<br>- Jedzie nasz Polek w wielki świat - zachrypiał pan Staś, choć nikt go nie pytał o zdanie.<br>- Ach, Boże, czy on przeżyje, biedny? Taki teraz dreny, taki dreny.<br>- Przeżyje, pani Linsrumowa, przeżyje - rzekł znowu nie proszony pan Staś. - Od naszego życia się nie wykręci. Drobna kropla deszczowej wody stoczyła się po czole Krywki. Kiedy spadła na powiekę, Polek skrzywił się, westchnął i otworzył oczy. Uważnie, w milczeniu patrzył na