Kiedy na Obchód Konstytucji<br>sam pan starosta zjedzie z Płaz,<br>Bresz głowy tył pokazać musi,<br>w zamęt wprawiając karność mas.<br><br>Starosta, według świętych reguł<br>na jeża, wznosi: "Hip-hurraa!"<br>A Bresz, on stoi zawsze z brzegu<br>i tym przedziałkiem naród dźga.<br><br>I coraz więcej, widzę, ludzi<br>zaczyna czesać się jak Bresz:<br>Bortkiewicz, Durski, Bigda, Cudzik,<br>Hopla-Konecki i de Wesz...<br><br>O trądzie wśród akademików<br>donoszę, panie naczelniku.''<br><br>III<br><br>"Donoszę, panie naczelniku<br>(czy kiciuś naczelnika zdrów?),<br>że student Bresz siedział wieczorem<br>u jednej z wyż wspomnianych wdów.<br><br>Na stole stary stał samowar,<br>zakąski różne, zjesz, co chcesz -<br>i nagle rzekł poniższe słowa