Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
słoniowej.
- O, jakże się cieszę, że to pan mi otwiera, drogi panie Jerzy! - zawołał. - Mały interes, jeśli pan pozwoli. Przepraszam za tak wczesne najście...
Szretter uprzejmie się uśmiechnął:
- Proszę bardzo, pan pozwoli, panie dyrektorze. Ojciec jeszcze leży, ale zaraz mu powiem.
Kotowicz zdjął kapelusz i ostrożnie się wsunął do środka.
- Broń Boże, broń Boże! - zatrzymał Szrettera. - Nigdy bym się o tej porze nie odważył niepokoić pana profesora. Mój interes jest, że się tak wyrażę, osobisty i do pana, mój złoty.
- Ach tak? - ucieszył się Szretter. - Proszę bardzo. Pozwoli pan, że pójdę pierwszy, strasznie tu ciasno.
W pokoju z ujmującym szacunkiem podsunął
słoniowej.<br>&lt;page nr=216&gt; - O, jakże się cieszę, że to pan mi otwiera, drogi panie Jerzy! - zawołał. - Mały interes, jeśli pan pozwoli. Przepraszam za tak wczesne najście...<br>Szretter uprzejmie się uśmiechnął:<br>- Proszę bardzo, pan pozwoli, panie dyrektorze. Ojciec jeszcze leży, ale zaraz mu powiem.<br>Kotowicz zdjął kapelusz i ostrożnie się wsunął do środka.<br>- Broń Boże, broń Boże! - zatrzymał Szrettera. - Nigdy bym się o tej porze nie odważył niepokoić pana profesora. Mój interes jest, że się tak wyrażę, osobisty i do pana, mój złoty.<br>- Ach tak? - ucieszył się Szretter. - Proszę bardzo. Pozwoli pan, że pójdę pierwszy, strasznie tu ciasno.<br>W pokoju z ujmującym szacunkiem podsunął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego