Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
Tola nieswoim głosem.
Długo nie musiałem czekać. Na podwórku ktoś hałaśliwie wysmarkiwał nos. Pies wybiegł ze stodoły, radośnie szczekając.
Mężczyzna rozkaszlał się. Chrząkał, odpluwał flegmę, wydawał z siebie serie szczekliwych kaszlnięć. Na koniec zarzęził okropnie. Kaszel ucichł równie nagle, jak się zaczął.
- To nie on - szepnąłem do Toli. - Prawdziwy dziadek Bronek zaczynał dzień od awantury.
To był rytuał, który powtarzał się każdego ranka w czasie wszystkich moich wakacji u dziadków. Dziadek wstawał pierwszy, przed piątą. Najpierw pojękiwał, siusiając z ulgą ze schodków na podwórko, potem klął. Po niemiecku, francusku i po polsku; wyrzekał na swój los, na pogodę, że za sucha
Tola nieswoim głosem. <br>Długo nie musiałem czekać. Na podwórku ktoś hałaśliwie wysmarkiwał nos. Pies wybiegł ze stodoły, radośnie szczekając. <br>Mężczyzna rozkaszlał się. Chrząkał, odpluwał flegmę, wydawał z siebie serie szczekliwych kaszlnięć. Na koniec zarzęził okropnie. Kaszel ucichł równie nagle, jak się zaczął. <br>- To nie on - szepnąłem do Toli. - Prawdziwy dziadek Bronek zaczynał dzień od awantury.<br>To był rytuał, który powtarzał się każdego ranka w czasie wszystkich moich wakacji u dziadków. Dziadek wstawał pierwszy, przed piątą. Najpierw pojękiwał, siusiając z ulgą ze schodków na podwórko, potem klął. Po niemiecku, francusku i po polsku; wyrzekał na swój los, na pogodę, że za sucha
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego