Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
SPACERKI Z DIOGENESEM

Trzydzieści kilka nasze biurka sąsiadowały ze sobą, przedzielone wejściem z sekretariatu do redakcji, co sprawiało, że między Tadeuszem i mną przechodzili wszyscy pracownicy i interesanci, z tą różnicą, że ja do tego deptaka tygodnikowego siedziałem bokiem, a Żychiewicz frontem. Naprzeciw mnie w głębi widniała za biurkiem postać Bronka Mamonia, między mną a nim, pod oknem urzędował Jerzy Kołątaj. Jurek zmarł parę lat temu nagle na serce, pogotowie zabrało go spod tablicy, na której od niepamiętnych lat rysuje się plan idącego do druku, kolejnego numeru pisma. Tadeusz odchodził z tego świata długo, zmagając się z bolesną chorobą miesiącami. Kilka
SPACERKI Z DIOGENESEM&lt;/&gt;<br><br>Trzydzieści kilka nasze biurka sąsiadowały ze sobą, przedzielone wejściem z sekretariatu do redakcji, co sprawiało, że między Tadeuszem i mną przechodzili wszyscy pracownicy i interesanci, z tą różnicą, że ja do tego deptaka tygodnikowego siedziałem bokiem, a Żychiewicz frontem. Naprzeciw mnie w głębi widniała za biurkiem postać Bronka Mamonia, między mną a nim, pod oknem urzędował Jerzy Kołątaj. Jurek zmarł parę lat temu nagle na serce, pogotowie zabrało go spod tablicy, na której od niepamiętnych lat rysuje się plan idącego do druku, kolejnego numeru pisma. Tadeusz odchodził z tego świata długo, zmagając się z bolesną chorobą miesiącami. Kilka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego