błogości i statecznie obserwuję upadek tej niedyś mojej drużyny. Nie ukrywam, że patrzę też nań z satysfakcją. Gdy już wypadną z orbity władzy, będzie czyściej i przewiewniej. Wiem jednak, że chociaż nie udało się im z pornolami, z pewnością wymyślą jeszcze coś innego, nie mniej "dowcipnego". Oto na przykład pan Bugaj, znikający polityk znikającej partii, wydał z siebie ostatni pisk przed utonięciem. Pisnął mianowicie, by także prywatnym właścicielom i przedsiębiorcom państwo narzuciło wysokość zarobków. Jeśli przekroczą limit, państwo nałoży im domiar. Tu mnie trafiło. Bo ja jestem spokojny i wyluzowany misio, ale tylko do momentu, gdy zaczynają wchodzić na mój teren