lękiem i tłumiąc radość. Eksplozja "Solidarności" to był ( jak kiedyś napisałem ( "dramat płomienia, który buchnął, na suchszej kępie, gdzieś wśród bagien. Dramat narodu przebudzonego we wnętrzu imperium u szczytu potęgi". Jeśli więc szukać porównań to do szesnastu posierpniowych miesięcy lepiej chyba przystaje słowo "burza". Stąd tytuł książki. To była burza. Burza jest groźna i to był czas groźny, ale burza jest też piękna i to był także czas piękny. Wracam do niego chętnie wspomnieniem, ale żadnemu polskiemu pokoleniu nie życzę, by przyszło mu przeżywać podobny. <br>Miałem szczęście, wymieszane, nie ukrywam, z niemałym strachem, że znalazłem się w środku wydarzeń, najpierw jako