metaetcaetera</>".<br> Zza zakrętu wysunęła się grupa robotników dźwigających zwinięte w role zapachy zwiędłych liści akantu, którymi miano dekorować Akademię, i minęła, nie spiesząc się, prof. Mmaa.<br> Prof. Mmaa ustąpił w bok, przystanął i cicho, jakby przywołując echo dawnych, minionych lat, szepnął:<br> ,,Jak ten czas mija..."<br> A potem, westchnąwszy, ruszył dalej.<br> ,,Być może, że się starzeję" - rzekł sam do siebie. ,,Tak, tak, starzejesz się, profesorze. Dzisiejsze rany już by się nie zabliźniały tak szybko jak młodzieńcze. Starość. Czas powinien umykać mi chyżej. Powinienem spaść na wadze, stracić ostrość zmysłów i odruchów bezwarunkowych, stracić apetyt, nie chcieć ruszać się z miejsca i ziębnąć