Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
Krzyczy: - Panie Pirs! Panie Ambroży! Pacjent nie słyszy tego krzyku.
Leży na podłodze, trochę bokiem, twarzą zwrócony ku sufitowi.
Twarz świeci jak zlana tłuszczem porcelana.
Spod półprzymkniętych powiek świ ecą same białka - oddech chrapliwy niczym łkanie! Puls ledwo wyczuwalny! Nitkowaty!
Ela nachyla się jeszcze niżej: - Ty... ty ! - krzyczy szeptem. - Ochlapusie! Bydlaku!
Z półotwartych, zsiniałych warg magistra Ambrożego zionie skisły smród wódy!
Nie ma chwili do stracenia!
Pacjent Pirs zażywa ostatnio spore dawki leku, który podlany alkoholem może stać się śmiertelnie groźny.
W tej chwili każda sekunda ma cenę ludzkiego życia.
Tańczący na szczęście nie dosłyszeli jej krzyku.
Nie dojdzie do paniki
Krzyczy: - Panie Pirs! Panie Ambroży! Pacjent nie słyszy tego krzyku.<br>Leży na podłodze, trochę bokiem, twarzą zwrócony ku sufitowi.<br>Twarz świeci jak zlana tłuszczem porcelana.<br>Spod półprzymkniętych powiek świ ecą same białka - oddech chrapliwy niczym łkanie! Puls ledwo wyczuwalny! Nitkowaty!<br>Ela nachyla się jeszcze niżej: - Ty... ty ! - krzyczy szeptem. - Ochlapusie! Bydlaku!<br>Z półotwartych, zsiniałych warg magistra Ambrożego zionie skisły smród wódy!<br>Nie ma chwili do stracenia!<br>Pacjent Pirs zażywa ostatnio spore dawki leku, który podlany alkoholem może stać się śmiertelnie groźny.<br>W tej chwili każda sekunda ma cenę ludzkiego życia.<br>Tańczący na szczęście nie dosłyszeli jej krzyku.<br>Nie dojdzie do paniki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego